Proszę nie przecierać oczu - wcale nie pomyliłam dwóch
ważnych świąt!
Jednak będę się dziś zajmować tak zwaną hipotezą
higieniczną, która głosi, że osoby, które w dzieciństwie były regularnie
wystawiane na działanie zarazków, są odporniejsze na choroby w dorosłym życiu.
Zwolennicy tej teorii utrzymują, że obserwowane w XX wieku zwiększenie
zapadalności na choroby alergiczne i astmę jest paradoksalnie związane z
rozwojem medycyny i nadmierną higieną ograniczającą ryzyko zakażeń.
Nie tak dawno naukowcy z
Brigham and Women's Hospital (Massachusetts, USA) dostarczyli pierwszych
dowodów potwierdzających słuszność owej nieczystej teorii.
Podczas badań na myszach zaobserwowali oni, że osobniki
żyjące w sterylnych warunkach wykazują nadmierną aktywność pewnych komórek
odpornościowych i w rezultacie częściej cierpią na infekcje płuc i okrężnicy,
czyli schorzenia łudząco przypominające ludzką astmę i zapalenie jelita
grubego.
Co więcej, w trakcie dalszych badań wykazano, że wystawienie
owych wrażliwych zwierząt na działanie zarazków prowadzi do znormalizowania ich
układu odpornościowego i do uzyskania długoterminowej odporności na choroby.
„Zabieg” ten musiał być jednak wykonany u bardzo młodych myszy. Stosowanie go u
dorosłych osobników nie odnosiło żadnych rezultatów.
A zatem, kto swoją przygodę z mydłem zaczął już w
dzieciństwie, ten musi kultywować ów piękny zwyczaj do samego końca.
dla niedowiarków
A to ciekawe. Ja od dziecka miałem zwierzęta w domu i pod domem :) Zawsze mieliśmy jakiegoś blakota czyli psa żeby hałasował na obcych i kota żeby jesienią wyłapywał wędrujące do domu myszy. A alergię mam tylko na koty. Czyli dostępność alergenów w dziecięcym wieku nie jest jedynym warunkującym czynnikiem pojawienia się alergii.
OdpowiedzUsuńA może pies był bardziej kochany, częściej przytulany i stąd ta odporność?:>
OdpowiedzUsuń