Krótka nieobecność i przerwa urlopowa zakończona. Idzie
wrzesień, a wraz z nim szkoła oraz sesja poprawkowa. Nie ma się jednak czym
martwić, gdyż wszystko wskazuje na to, że ten rok będzie wyjątkowo udany.
Jak wynika z ostatnich badań opublikowanych na łamach
czasopisma Nature Neurosicence,
spanie i nauka nie wykluczają się nawzajem.
Tą przemiłą informacje zawdzięczamy naukowcom z Izraela,
którzy udowodnili, że nasze mózgi są w stanie przyswajać nowe wiadomości nawet
wtedy, kiedy ucinamy sobie drzemkę.
W swoich badaniach posłużyli się oni metodą zwaną
warunkowaniem klasycznym (ang classical
conditioning), czyli procesem po raz pierwszy zaprezentowanym światu przez
pana Pawłowa i jego psy.
Odkrył on mianowicie, że zwierzęta ślinią się zawsze na
widok jedzenia, a zależność tą określił jako odruch bezwarunkowy, czyli taki,
na który nie ma się żadnego wpływu. W ramach doświadczenia dzwonił dzwonkiem za
każdym razem, kiedy podawał swoim pupilom pokarm. Po jakimś czasie psy nauczyły
się rozpoznawać ten dźwięk jako sygnał oznajmiający posiłek i rozpoczynały
ślinienie nawet wtedy, kiedy ich miska była pusta.
Na podobnej zasadzie izraelscy badacze starali się nauczyć
55-ciu ochotników kojarzenia konkretnych dźwięków z określonymi zapachami -
przyjemną wonią różnych kosmetyków oraz odorem gnijącej ryby lub rozkładającego
się mięsa. Aby zwiększyć wiarygodność wyników, wszyscy uczestnicy byli
pogrążeni w błogim śnie i pozostawali całkowicie nieświadomi tego, czego się od
nich oczekuje.
Jak się okazało, efekt nietypowej lekcji utrzymywał się
nawet po obudzeniu i uwidaczniał tym, że osoby słyszące dźwięk związany z
przyjemnym zapachem mocno zaciągały powietrze, natomiast wstrzymywały się od
tego, gdy tylko odtworzono im tony przypisane wyżej wspomnianym smrodom.
Co
więcej, ten sam rezultat uzyskiwano niezależnie od fazy snu w której wykonano
eksperyment. Był jedynie nieznacznie większy u osób, które uczyły się w tzw.
fazie REM (z ang. Rapid Eye Movement,
czyli szybkich ruchów gałek ocznych).
Naukowcy ostrzegają jednak, że notatki pod poduszką nie
zastąpią nam długich godzin spędzonych nad książkami.
Ale przecież nie o to chodzi! Najważniejsze jest to, że od
teraz, gdy tylko jakiś profesor złapie nas na drzemce, będzie można powiedzieć,
że przyswajamy materiał podświadomie i poprzeć swoje alibi konkretną
publikacją.