Parę dni temu Świadkowie Jehowy wręczyli mi parę swoich kolorowych
broszurek. W jednej z nich natknęłam się na artykuł „Czy zmarli mogą pomagać
żywym?”.
Oczywiście, że tak! Nigdy w to nie wątpiłam. Nie chodzi mi
tutaj jednak o rozmowy z duchami, ale o coś bardziej namacalnego - naszą pustą,
cielesną powłokę, która wbrew pozorom ma do powiedzenia znacznie więcej niż wszystkie
upiory z zaświatów.
Pomyślcie tylko, gdyby nie sekcje zwłok, nigdy nie
poznalibyśmy tajemnych zakamarków własnych wnętrzności, a wtedy nawet zapalenie
wyrostka robaczkowego byłyby równoznaczne z wyrokiem śmierci. Charakterystyczne
uwypuklenie jelita ślepego nie występuje bowiem u świń, na których dawno, dawno
temu swojej sztuki uczyli się praktykujący lekarze.
Martwe ciała potrafią także zdemaskować mordercę lub też zdradzić
przerażające szczegóły na temat ostatnich chwil swojego „właściciela”. Mogą one
również stanowić inspirację dla prawdziwych artystów, a kto nie wierzy, niech
obejrzy niesamowite figury woskowe zgromadzone we Florenckim Muzeum La Specola.
Jak widać lista zasług szacownych nieboszczyków jest bardzo
długa. Jedna z jej najświeższych pozycji należy do południowokoreańskiej mumii,
której pochodzenie datuje się na czasy panowania Dynastii Joseon (XVI wiek). W
tym właśnie okresie zniesiono w Korei buddyjskie praktyki pogrzebowe, a
zmarłych zaczęto chować w sosnowych trumnach przykrywanych glebą wapienną.
Zamiana ta okazała się być wyjątkowo korzystna, ponieważ pozwoliła
zachować, i to w bardzo dobrym stanie, wszystkie organy wewnętrzne odnalezionego
ciała. Badając je naukowcy odkryli niesamowity materiał genetyczny, należący do
pradawnego wirusa zapalenia wątroby typu B (HBW). W obecnych czasach,
wywoływane przez niego nowotwory i martwica zabijają każdego roku około milion
ludzi na całym świecie.
Zrekonstruowane sekwencje DNA są najstarszym pełnym genomem
wirusa opisanym jak dotychczas w literaturze. Porównując je z informacją
genetyczną współczesnych HBW otrzymamy istotne dane na temat wędrówki wirusa po
kontynentach. Będziemy mogli również sprawdzić, czy i w jaki sposób nasz wróg ulega
ewolucji, a co za tym idzie wyprzedzić go o krok i opracować skuteczne metody
leczenia.
Osobiście chciałabym, aby moje ciało okazało się kiedyś
równie pożyteczne i zamiast budzić obrzydzenie dawało komuś nadzieję na lepsze
jutro. No dobrze, może nie koniecznie od razu całej ludzkości, ale choć jednej
osobie czekającej w szpitalu na wymianę organów.
Kiedy strach przed śmiercią ustąpi miejsca szacunkowi dla
życia, może z tego wyniknąć naprawdę wiele dobrego.
Do poczytania i
przeglądania:
Bill Bass, Jon Jefferson „Trupia Farma. Jak dzięki zmarłym
naukowcy rozwiązują kryminalne zagadki” - niesamowita historia ośrodka w którym
antropolodzy sądowi prowadza badania na temat rozkładu ciał w różnych
warunkach;
Mary Roach „Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków”-
wyczerpująca odpowiedź na pytanie co się dzieje z ciałami po śmierci;
Jürgen Thorwald „Stulecie chirurgów: Według zapisków mojego
dziadka, chirurga H. St. Hartmanna” -
opis pierwszych kroków poważnej chirurgii.
Zdjęcia z wystawy La Specola
tutaj