Nigdy nie mogę wyjść z podziwu, kiedy czytam o tych
wszystkich nowych pomysłach i cudownych terapiach na nowotwory. Mimo iż każdego
dnia naukowcy zdają się odkrywać kolejne wspaniałe leki, rak nadal pozostaje
nieposkromioną chorobą o której boimy się nawet wspominać. Może dzieje się tak
dlatego, że wszystkie nowatorskie terapie po prostu nie przechodzą długich i
kosztownych badań klinicznych? A może problem leży w tym, że każda z nich
działa tylko w przypadku ściśle określonego rodzaju nowotworu, których jak
wiemy jest bardzo dużo.
Z tych właśnie powodów moją uwagę przykuła ostatnio historia
o kolejnym nowym leku, który zdaje się być nie tylko skuteczny, ale również
uniwersalny. Posłuchajcie…
Całkiem nie tak dawno, dawno temu, w słonecznej Kalifornii
żył sobie człowiek o nazwisku Irving Weissman, który swoje całe życie
postanowił poświęcić biologii. Pracując ciężko na Uniwersytecie Stanforda
odkrył on, że w tajemniczych okolicznościach komórki białaczki produkują duże
ilości białka zwanego CD47. Mądry naukowiec wiedział, że owa specyficzna
cząsteczka działa jak magiczna przepustka, a jej posiadanie umożliwia swobodne
krążenie po całym królestwie organizmu. Każda komórka, która trzyma ją w
widocznym miejscu nie musi się obawiać, że strażnicy z układu odpornościowego
potraktują ją w okrutny sposób w jaki zwykli rozprawiać się z wszystkimi
intruzami. Jak się okazuje, przebiegli najeźdźcy z krainy nowotworów zdołali w
pokrętny sposób podrobić owe niezbędne dokumenty i w ten sposób oszukać dość
naiwną straż. Dzięki temu mogli oni panoszyć się bezkarnie po obcej krainie i
siać w niej ogromne spustoszenia.
Niedola organizmu zasmuciła dobrego naukowca, który
postanowił przyjść z odsieczą gnębionym komórkom. Po naradzie ze swoimi
przyjaciółmi zdecydował się on na podjęcie dość radykalnych kroków, a
mianowicie skonstruował specjalną broń, czyli przeciwciała niszczące wszystkie przepustki
CD47 - zarówno te prawdziwe, jak i oszukane.
Krwawa ofiara nie poszła jednak na marne. Wróg został
pokonany, a nowe pokolenie komórek żyło od tej pory w spokoju i mogło oddawać
się swoim codziennym zajęciom. Wieść o skutecznej strategii rozniosła się po
świecie i znalazła zastosowanie również w przypadku innych nowotworów, które
jak się okazuje wszystkie stosowały podstęp z podrobionymi dokumentami.
Dumna ze swojego obywatela Kalifornia postanowiła nagrodzić naukowca
skarbem o wartości 20 milionów dolarów, które zgodnie przeznaczono na dalsze
badania mające rozwiać wszelkie wątpliwości co do słuszności obranej przez
niego metody.
Ładna opowieść, prawda?
Bardzo ładna! i taka pozytywna!
OdpowiedzUsuń