niedziela, 29 lipca 2012

JAK ODRÓŻNIĆ SER OD KOTA, czyli tajemnice mysiego nosa



Zmysł węchu stanowi dla wielu zwierząt główne źródło informacji o otaczającym świecie. Dzięki swoim niezwykle czułym nosom są one w stanie nie tylko znaleźć pożywienie, ale również uciec przed polującymi drapieżnikami, które choć ciche i sprawne, wciąż rozsiewają wokół siebie charakterystyczne zapachy.

Sposób w jaki zwierzęta uczą się wyłapywać poszczególne wonie wciąż stanowi dla nas nie lada tajemnicę. Mysie mamy nie mogą przecież prowadzić swoich pociech na lekcje wąchania kota, a mimo to, czujące go maluchy potrafią momentalnie ocenić sytuację i w porę zareagować ucieczką.

Istnieje co prawda tak zwana wiedza wrodzona, czyli podstawowe odruchy zapisane na stałe w mózgu i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Możliwość tą wyklucza jednak fakt, że zwierzęta potrafią przecież wysuwać własne wnioski z przebytych doświadczeń i rozpoznawać dzięki temu coraz to nowe rodzaje pokarmu, takie jak np. poszczególne gatunki ukochanego sera.

Powyższy problem już od lat męczył naukowców, którzy, aby rozwiązać zagadkę, zaglądnęli w noski wielu, wielu myszy. To co odkryli pomogło im stworzyć zaskakująco prostą teorię.

Otóż w każdym nosie znajdują się tak zwane receptory węchowe. Są to komórki nerwowe przekształcone sposób umożliwiający im wychwytywanie cząsteczek zapachu, to znaczy unoszących się w powietrzu związków chemicznych. Pobudzony neuron wytwarza następnie impulsy elektryczne i przekazuje je do odpowiednich części mózgu. Tam informacja ulega obróbce i zostaje zapisana w naszej świadomości.

Szacuje się, że człowiek posiada około 1000 różnych receptorów węchowych. Wszystkie one należą jednak do tej samej rodziny i pracują w oparciu o takie same zasady. Jak się okazuje, u myszy sprawa wygląda zupełnie inaczej. W ich noskach znajdują się bowiem dodatkowe receptory nazwane TAAR (ang. trace amine-associated receptors). Jak wynika z ostatnich badań genetycznych, komórki te tworzą zupełnie odrębny podsystem nerwowy, który można by określić mianem grupy do zadań specjalnych.

Jej agenci są ukryci pomiędzy zwyczajnymi pracownikami nosa i nieustannie śledzą, czy w powietrzu nie pojawiają się przypadkiem żadne niepożądane zapachy, takie jak np. związki chemiczne zawarte w moczu kota. Informacje na ich temat są na tyle ważne, że nie mogą podlegać tym samym zasadom co reszta bodźców. Omijają one zatem długą drogę służbową i trafiają bezpośrednio do tzw. pierwotnych centrów mózgu - sztabu generalnego w skład którego wchodzi m.in. ciało migdałowate odpowiedzialne za reakcje na strach. Dzięki temu „niebezpieczne” wonie są rozpoznawane szybko i bezbłędne i nie wymagają od zwierząt żadnego treningu. Innych zapachów każdy osobnik musi się jednak uczyć na zasadzie prób i błędów.

Nie do końca wiadomo, czy mechanizm ten działa również i u ludzi. Zresztą, nie wydaje się to bardzo ważne, ponieważ w obecnych czasach częściej uciekamy od samego smrodu niż od jego przyczyny, a ten można przecież zawsze zamaskować jakimiś ładnymi perfumami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz