niedziela, 4 marca 2012

GENOPOLITYKA


Polityka wkradnie się wszędzie - nawet pomiędzy geny.
Jak się ostatnio dowiedziałam, istnieje nauka zwana genopolityką. Zajmuje się ona analizowaniem genetycznych podstaw różnych zachowań politycznych.

Uprawiający ją badacze porównują np. preferencje i postawy wyborcze rozdzielonych od siebie bliźniaków i w ten sposób starają się ustalić, które z ich obywatelskich zachowań są dziedziczne, a które kształtują się pod wpływem środowiska. Bliźniaki mają zawsze ten sam zestaw genów. Jeżeli mimo odmiennego wychowania ich poglądy kształtują się w taki sam sposób, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że są one uwarunkowane genetycznie. Tego typu analizy nie pozwalają jednak uzyskać żadnych konkretnych danych, a jedynie formułować ogólne przypuszczenia.

Pierwsze geny, które oficjalnie uznano za związane z politycznym zachowaniem człowieka, odkryli dwaj pracownicy Uniwersytetu Kalifornijskiego (USA): James H. Fowler i Christopher T. Dawes. W 2008 roku opublikowali oni wspólną pracę, w której wykazali, że frekwencję wyborczą obywateli można przewidzieć dzięki prostym analizom DNA obejmującym jedynie dwa geny: MAOA i 5HTT. Zdarzenie to było milowym krokiem dla geopolityki.

Być może jednak, ta dumna nauka będzie musiała przerwać na chwilę swój triumfalny pochód. W lutym tego roku poddano bowiem w wątpliwość kluczowe założenia, jakimi w swoich badaniach posługiwali się Fowler i Dawes. Jak się okazuje, wskazane przez nich geny odpowiadają również za tysiące innych ludzkich zachowań i są obwiniane m.in. za anoreksję, wybuchowy charakter, autyzm, uzależnienia od alkoholu i papierosów, depresję i myśli samobójcze. Teoria, że tak wiele skomplikowanych zachowań społecznych znajduje się pod kontrolą zaledwie dwóch spośród 30 tysięcy genów wydaje się być obecnie mało prawdopodobna. 

Cóż…jak powiedział Voltaire „długa dysputa oznacza, że obie strony nie mają racji”. Zostawmy zatem naukowców w spokoju - może rozstrzygną te sprawy do następnych wyborów. Gdyby się jednak okazało, że nasze preferencje polityczne są zapisane w genach, to może zamiast do urny wyborczej udamy się na zwykłe pobranie krwi….  Pomyślcie tylko, zamiast co parę lat na nowo analizować oddawane głosy, można by było raz a porządnie zbadać DNA każdego obywatela. Jaka to by była oszczędność czasu, pieniędzy i nerwów.



Więcej informacji znaduje się tutajtutaj:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz