piątek, 17 lutego 2012

MAŁE GENY - WIELKI STRACH


Boisz się pająków? Tanie horrory przyprawiają cię o gęsia skórkę? Potwór spod łóżka każe ci spać przy zapalonym świetle? Otóż bracia i siostry tchórze, wbrew pozorom nie brakuje nam odwagi, a jedynie odpowiednich genów.

Tego pocieszającego odkrycia dokonali amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Rutgers (New Jersey) i ich niezastąpione myszy.

Nerwowe mechanizmy nabywania bojaźliwych odruchów zostały już stosunkowo dobrze poznane. Ustalono, że odpowiada za nie część mózgu nazwana ciałem migdałowatym, czyli magazyn składujący wszystkie nasze nieświadome lęki. Zapamiętywanie złych doświadczeń ma nas uchronić przed powtarzaniem starych błędów. Jednak, kto gorącym się sparzył, ten na zimne dmucha i w rezultacie nasze obawy często stają się bardziej przeszkodą niż motywacją do podejmowania jakichkolwiek działań. Dlatego też inna część mózgu, czyli kora przedczołowa pomaga tłumić nadmierne i już niepotrzebne lęki. Dzięki temu po jakimś czasie, uczymy się nowych odruchów i lepiej reagujemy na potencjalne niebezpieczeństwa. 

Problem w tym, że nie zawsze tak się dzieje. Niektóre osoby są o wiele bardziej podatne na stres i dłużej niż inni rozpamiętują nieprzyjemne sytuacje. Różnica ta naprowadziła naukowców na trop genetycznych predyspozycji.

Aby sprawdzić swoją teorię posłużyli się myszami. Zwierzęta poddawano traumatycznym doświadczeniom, w wyniku których klatkę i pewien rodzaj dźwięku kojarzyły z nieprzyjemnymi okolicznościami. Naukowo nazywa się to pamięcią strachu, czyli fear memory. Następnie, myszy zaczęto odzwyczajać od wcześniej stosowanej zasady klatka-dźwięk-kara i obserwowano ich reakcje. Tak jak w przypadku ludzi, część zwierząt stosunkowo szybko uzyskiwała odporność na traumatyczne wydarzenia, natomiast pozostałe, mimo upływającego czasu, nie mogły się pozbyć paraliżującego uczucia strachu.

Jak na razie nic zaskakującego? Otóż to nie wszystko. Wykazano, że bojaźliwe myszy były pozbawione genu kodującego białko GPRP. W rezultacie ich ciało migdałowate było nadmiernie pobudzane i wyjątkowo długo utrzymywało negatywne odczucia. Myszy bez genu kodującego STMN1 wykazywały natomiast zbytnią aktywność kory przedczołowej, która sprawiała, że szybko zapominały o wcześniejszych nieprzyjemnych bodźcach i były wyjątkowo odważne.

A zatem, następnym razem kiedy poczujemy sapiący oddech paniki na karku możemy sobie śmiało powiedzieć, że to nic groźnego.
To tylko geny! Kto by się ich bał?:)



Na koniec wypada jeszcze zaznaczyć, że nikt nie stresował myszy bez powodu. Badania miały pomóc w opracowaniu nowych terapii dla osób cierpiących na poważne zaburzenia lękowe, takie jak np. zespół stresu pourazowego. 

4 komentarze:

  1. Super! I już nie - strach się bać !?

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe i prawdziwe!! często nasze lęki są wyolbrzymione - choćby poprzez kino, które karze nam się bać ciemności czy pająków, pszczół, psów poprzez horrory czy inne straszne rzeczy pokazywane w telewizji! Jak byłam mała bałam się pająków, ale mama kupiła mi piżamę z pająkiem Topikiem z bajki, gdzie to był przyjazny pajączek i przestałam się bać...więc wystarczy,iż przekonamy nasz organizm że jest ok;))

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny sposób - może dlatego produkują pluszaki w kształcie zarazków:D? odporność przez przytulanie!

    OdpowiedzUsuń