środa, 21 marca 2012

ZALEWANIE ROBAKA


Z góry uprzedzam! Ci szczęściarze, którzy nie przeżyli jeszcze w swoim życiu żadnego miłosnego zawodu, nie będą w stanie w pełni zrozumieć poniższego wpisu.
Cała reszta wie, że złamane serce krwawi, a powstałe w wyniku odrzucenia rany najlepiej odkaża się alkoholem.

Jest to prawda bardziej uniwersalna niż mogliśmy przypuszczać. Prof. Troy Zars z Universytetu w Missouri (USA) udowodnił, że samotni panowie z gatunku muszki owocówki (Drosophila melanogaster) zaglądają do kieliszka znacznie częściej niż ich zakochani koledzy. Oczywiście nie dosłownie, ponieważ nawet na potrzeby tak poważnego eksperymentu nikt nie wyprodukowałby miniaturowej szklanej zastawy. Zamiast tego alkoholem wzbogacano dodatkowe porcje jedzenia podawanego obserwowanym muszkom.

Jak się okazało, samce które wielokrotnie miały okazję do połączenia się w pary z samiczkami nie wykazywały żadnego zainteresowania zakrapianym pokarmem. Dania te były jednak wyjątkowo popularne wśród wzgardzonych osobników. Równie często po alkohol sięgały także te muszki, którym dla celów naukowych zabroniono dostępu do samic. W ten sposób dostarczono dowodu, że to nie panie odrzucają wstrętnych pijaków, lecz, że pijacy piją, ponieważ zostali odrzuceni przez panie.

Czego to jednak dowodzi? Otóż muszki nie odurzały się jedynie po to, aby zapomnieć o niedawnej porażce. Wręcz przeciwnie. Alkohol stanowił dla nich swego rodzaju rekompensatę za nieudany podryw. Odkryły one, że spożywając nasączony etanolem pokarm mogą łatwo oszukać znajdujący się w mózgu układ nagrody. Jego pobudzenie jest równoznaczne z odczuwaniem przyjemności i satysfakcji, czyli uczuć mających zmotywować zwierzęta do wykonywania takich czynności, jak np. korzystna, lecz kosztowna energetycznie reprodukcja.

Nie warto jednak iść na łatwiznę. Zbyt częste sięganie po alkohol może zaburzyć skomplikowane mechanizmy nagrody i w konsekwencji prowadzić do groźnych uzależnień. Należy zawsze zachowywać umiar i nie zrażać się zbytnio gdy ukochana „ma muchy w nosie”.



czwartek, 15 marca 2012

MAŁPIE HARCE


„Przed ludźmi staje pytanie: jest człowiek małpą czy aniołem? Osobiście jestem po stronie aniołów” - tak właśnie teorię ewolucji Charlesa Darwina skomentował ówczesny premier brytyjski Benjamin Disraeli. Bogobojni ludzie XIX wieku nie mogli i nie chcieli uwierzyć, że istota tak nadzwyczajna jak człowiek może być spokrewniona z prymitywnym zwierzęciem.

Od tego czasu dużo się zmieniło. Naukowcy odczytali już DNA, czyli tajemniczy kod życia wielu gatunków i porównując zawarte w nim informacje dostarczyli nam niezbitych dowodów na słuszność teorii ewolucji. Głosi ona, że wszystkie żywe stworzenia zmieniają się w taki sposób, aby jak najlepiej dostosować się do warunków panujących w wybranym przez nie środowisku. Jednak, żeby powstawanie tych ulepszeń miało sens, muszą być one przekazywane kolejnym pokoleniom, a zatem zostać zapisane na niciach DNA. W miarę nawarstwiania się tego typu różnić mówimy o kształtowaniu się nowych gatunków. Trzymając się tej zasady, musimy przyjąć, że wszystkie żywe istoty mają jednego, wspólnego przodka, od którego odłączyły się na którymś z etapów swojego rozwoju. Im później doszło do takiego rozdziału, tym większe jest genetyczne podobieństwo między gatunkami.

Oznacza to, że za pomocą analiz DNA można odczytać stopień pokrewieństwa różnych zwierząt i roślin. W ten sposób ustalono już, że najbliższym kuzynem człowieka jest szympans. Na tym jednak nie koniec badań. Całkiem niedawno, naukowcy z Wellcome Trust Sanger Institute (Cambridge, Anglia) rozszyfrowali genom naszego nieco dalszego krewniaka - goryla. Ku ogólnemu zdziwieniu okazało się, że aż około 15% całego ludzkiego genomu jest bardziej zbliżone do goryli niż do szympansów. Co więcej, aż 15% szympansiego i gorylego DNA wykazuje większe wzajemne podobieństwo niż w przypadku genomu szympansa i człowieka.

Odkrycie to zdaje się być całkowicie sprzeczne z naszą dotychczasową wiedzą. Wspólni przodkowie ludzi i szympansów odłączyli się od goryli aż 10 milionów lat temu. Do rozstania z szympansami doszło natomiast całe 4 miliony lat później, a zatem nasze genomy powinny zawsze wykazywać największe podobieństwo. Wyjaśnienie tej zagadki może być jednak całkiem proste, choć mało przyjemne. Mianowicie, zarówno nasi bezpośredni przodkowie jak i szympansy mogli „utrzymywać stosunki” z gorylami i niezależnie od siebie wymieniać z nimi materiał genetyczny.

Wygląda na to, że ludzka duma po raz kolejny zostaje wystawiona na próbę. Cóż poradzić, w końcu „serce nie sługa” jak do swojej małpiej ukochanej śpiewał mistrz ceremonii z „Kabaretu”. W świetle nowych dowodów piosenka ta nabiera głębszego, wręcz wizjonerskiego znaczenia. Tak samo jak smutna historia King Konga.



niedziela, 11 marca 2012

KOTLET Z PROBÓWKI


Jesteście przeciwnikami genetycznie zmodyfikowanej żywności? Uważacie, że manipulacje genami są niebezpieczną zabawą w Boga, które w przyszłości mogą doprowadzić do powstania niebezpiecznych ludzi - mutantów zdolnych opanować Ziemię? Otóż mam dla was dobrą wiadomość. Bardzo możliwe, że stare dobre GMO odejdzie niedługo do lamusa.

Już tej jesieni, walka z głodem na świecie osiągnie zupełnie nowy poziom!
Bo po co bawić się w półśrodki i wytwarzać wielkie genetycznie zmodyfikowane krowy, skoro można od razu uzyskać wielkiego kotleta? Na taki właśnie pomysł wpadł Mark Post, fizjolog z Uniwersytetu w Maastrich (Holandia). Mianowicie, znalazł on sposób na produkowanie w laboratorium mięśni szkieletowych doskonale imitujących mięso.

Jak tego dokonał? Zacznijmy od początku. Każdy żywy organizm jest zbudowany z komórek, które różnią się między sobą kształtem, budową i pełnioną funkcją. Wszystkie one powstają jednak z maleńkiej, wspólnej zygoty, czyli komórki jajowej połączonej i plemnikiem. Pierwsze komórki dzielą się bez ograniczeń, a w miarę namnażania się ulegają licznym przekształceniom. Zupełnie tak jak my, kiedy dorastając idziemy na studia i zyskujemy jakąś specjalizację, z której raczej nie rezygnujemy podczas naszej kariery. Są jednak wyjątki. Tak zwane komórki macierzyste to wyjątkowo zdolni super-agenci, którzy do końca życia zachowują pewną elastyczność i w rezultacie mogą się przekształcać w dowolny typ tkanki, np. tkanki kotletowej.

Co prawda składniki pierwszego nowoczesnego burgera nie wyszły jeszcze z fazy probówki, ale sam projekt dostał potężne dofinansowanie wysokości 250 tysięcy euro od anonimowego prywatnego inwestora. Do szlachetnego czynu zainspirowała go ponoć troska o środowisko i głodujących ludzi, a także zwykła ludzka ciekawość i chęć rozwoju nowych technologii. Jeśli to prawda to chyba warto byłoby go sklonować…



więcej informacji

niedziela, 4 marca 2012

GENOPOLITYKA


Polityka wkradnie się wszędzie - nawet pomiędzy geny.
Jak się ostatnio dowiedziałam, istnieje nauka zwana genopolityką. Zajmuje się ona analizowaniem genetycznych podstaw różnych zachowań politycznych.

Uprawiający ją badacze porównują np. preferencje i postawy wyborcze rozdzielonych od siebie bliźniaków i w ten sposób starają się ustalić, które z ich obywatelskich zachowań są dziedziczne, a które kształtują się pod wpływem środowiska. Bliźniaki mają zawsze ten sam zestaw genów. Jeżeli mimo odmiennego wychowania ich poglądy kształtują się w taki sam sposób, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że są one uwarunkowane genetycznie. Tego typu analizy nie pozwalają jednak uzyskać żadnych konkretnych danych, a jedynie formułować ogólne przypuszczenia.

Pierwsze geny, które oficjalnie uznano za związane z politycznym zachowaniem człowieka, odkryli dwaj pracownicy Uniwersytetu Kalifornijskiego (USA): James H. Fowler i Christopher T. Dawes. W 2008 roku opublikowali oni wspólną pracę, w której wykazali, że frekwencję wyborczą obywateli można przewidzieć dzięki prostym analizom DNA obejmującym jedynie dwa geny: MAOA i 5HTT. Zdarzenie to było milowym krokiem dla geopolityki.

Być może jednak, ta dumna nauka będzie musiała przerwać na chwilę swój triumfalny pochód. W lutym tego roku poddano bowiem w wątpliwość kluczowe założenia, jakimi w swoich badaniach posługiwali się Fowler i Dawes. Jak się okazuje, wskazane przez nich geny odpowiadają również za tysiące innych ludzkich zachowań i są obwiniane m.in. za anoreksję, wybuchowy charakter, autyzm, uzależnienia od alkoholu i papierosów, depresję i myśli samobójcze. Teoria, że tak wiele skomplikowanych zachowań społecznych znajduje się pod kontrolą zaledwie dwóch spośród 30 tysięcy genów wydaje się być obecnie mało prawdopodobna. 

Cóż…jak powiedział Voltaire „długa dysputa oznacza, że obie strony nie mają racji”. Zostawmy zatem naukowców w spokoju - może rozstrzygną te sprawy do następnych wyborów. Gdyby się jednak okazało, że nasze preferencje polityczne są zapisane w genach, to może zamiast do urny wyborczej udamy się na zwykłe pobranie krwi….  Pomyślcie tylko, zamiast co parę lat na nowo analizować oddawane głosy, można by było raz a porządnie zbadać DNA każdego obywatela. Jaka to by była oszczędność czasu, pieniędzy i nerwów.



Więcej informacji znaduje się tutajtutaj:)